Bardzo mnie ucieszył mój ostatni start w zawodach jazdy figurowej na rolkach i wrotkach w Brwinowie, w grudniu 2019 r. Ucieszył dlatego, że pojechałem swój program właściwie bez pomyłek i na 100 %. Tak więc nie mam do siebie żalu, że mógłbym pojechać lepiej, albo coś tam. Wiadomo, są jeszcze pewne sprawy do poprawy, ale w tym momencie pojechałem na swoje maksimum. I to mnie cieszy.
Dlaczego tak to mnie cieszy? Bo jak sama nazwa wskazuje – zawody w jeździe figurowej na rolkach i wrotkach są sprawdzianem umiejętności. Tym się jednak różnią od treningu, że jest określony czas na wykonanie przejazdu i regulamin określa, co ma być zaprezentowane. No i można powiedzieć, że masz te kilka, kilkanaście elementów zaprezentować w pierwszej próbie. Bo jak coś nie pójdzie, nie ma już za bardzo kiedy poprawić – muzyka płynie, są kolejne elementy, czas ucieka. No i do tego dochodzi stres, trema i zdenerwowanie. Patrzą na ciebie widownia i sędziowie. Ale przecież to o to w tym sporcie chodzi. I dlatego te zawody są tak dla mnie ważne.
No właśnie. Trochę się rozpisałem o programie. Bo wiadomo. Każdy z nas jeżdżący na rolkach i wrotkach po nauczeniu się jazdy do przodu, chce nauczyć się jeździć do tyłu Takie naturalne prawo rozwoju, a potem przekładanka do przodu, a potem przekładanka do przodu w drugą stronę, a potem do tyłu – i tak dalej. Wielokrotnie już o tym pisałem – prawdziwa jazda – na rolkach i wrotkach zaczyna się od umiejętności jazdy do tyłu, bo to jest już pewien level, czyli to określa pewien stopień. I tak jak wszyscy zaczynamy jazdą do przodu, to z czasem mamy ochotę nauczyć się nowych umiejętności. Pomijam, że jest jeszcze ten element – hamowanie. Nadal słyszę głosy, że ja umiem jeździć do przodu, ale nie umiem hamować, to znaczy umiem, ale na ścianie – co jest makabrycznym żartem – bo jednak nie o takie hamowanie chodzi i gwarantuję, że na moich lekcjach najpierw uczę hamować na pięć różnych sposobów, a dopiero potem możemy rozmawiać od dalszych umiejętnościach. Pod warunkiem, że uczeń opanował sprawne i bezpieczne hamowanie – na przykład techniką płużenia, bo to pierwszy sposób, według mnie najłatwiejszy, którego uczę.
Co dalej wybrać
Tak wiec, gdy już trochę pojeździmy, umiemy się rozpędzać do tych 20 km/h i hamować – do całkowitego zatrzymania, przychodzi chęć nauki przekładanki, jazdy do tyłu, skoków, obrotów. I jest to taki moment, że rolkarz i wrotkarz zaczynają się zastanawiać, albo najczęściej podążają za głosem intuicji i swój rozwój ukierunkowują na którąś z wrotkarskich dyscyplin sportowych. W przypadku rolek jest to najczęściej urban-freeskating, freestyle slalom, jazda agresywna, fitness, jazda szybka, hokej na rolkach, jazda figurowa na rolkach. W przypadku wrotek: jazda miejska, roller derby, skatepark, czyli jazda po rampach lub jazda figurowa na wrotkach. Podałem tu kilka przykładów. Jeździłem wszystkie, a teraz jeżdżę niektóre z nich, znam podstawy jazdy we wszystkich. Wynika to z moich własnych zainteresowań oraz z ukończonego przeze mnie kursu instruktora sportów wrotkarskich, na którym poznawaliśmy podstawy głównych dyscyplin wrotkarskich. Wybór w tym przypadku zazwyczaj wynika z wewnętrznych upodobań, czyli bo lubię, czasem z okoliczności towarzyskich – bo jeżdżą koleżanki albo koledzy, a czasem z możliwości.
W moim przypadku ta ewolucja trochę trwała, aż trafiłem na jazdę figurową na wrotkach. To znaczy kiedyś w dzieciństwie jeździłem na wrotkach (i na nartach zjazdowych), ale po odnowieniu kontaktu z wrotkami na kursie instruktorskim wróciłem do częstszego jeżdżenia na ośmiu kółkach. Najpierw po rampach w naszym skateparku, a potem coraz bardziej ciągnęło mnie w stronę wrotek figurowych.
Dlaczego wrotki figurowe? Jest to jakaś tajemnica. W tym sensie, że jazda figurowa na wrotkach ma w sobie jakąś tajemnicę, która człowiek chce zgłębiać. Bo wbrew pozorom jest to jedna z najbardziej oczywistych dyscyplin wrotkarskich – nie potrzeba żadnych innych narzędzi – jest pusty plac, wrotki i muzyka. Oczywiście, formalnie jazda figurowa na wrotkach jest niemal letnią wersją jazdy figurowej na łyżwach. Są niemal te same zasady i nawet te same nazwy elementów – skoki, obroty, kroki. Myśląc o tajemnicy, myślę o pewnym klimacie niezwykłości. Bo jest coś w tym, że jest element i człowiek ma pragnienie, aby go wykonać. I to do tego w niemal idealny, wzorcowy, perfekcyjny sposób. Jest też w tym trochę z tajemnicy tańca – czyli są elementy, które chcemy wykonać i ćwiczymy je wielokrotnie, aby na zawodach, na pokazie, przed ludźmi wykonać ten element idealnie.
Po co zawody w jeździe figurowej na wrotkach
No właśnie. To, co napisałem we wcześniejszym zdaniu – ćwiczymy je wielokrotnie, aby w tym jednym dniu wykonać ten element idealnie. I w tym jest ta tajemnica, a właściwie tajemniczość, czyli coś co najbardziej motywuje, zachęca, wciąga. A to tego jest jeszcze jeden aspekt. Bo przejazd, czyli pokaz to pewna całość elementów. I do tego chcemy, aby każdy był wykonany idealnie, czyli na 100 procent. I tu jest własnie ta niezwykłość.
Bo pamiętam, gdy przygotowywałem swój program. Ile było dla mnie trudnych spraw do rozwiązania, a właściwie do nauczenia. A wszystko zaczęło się od seminarium w Rumi. Wtedy spotkałem instruktorów i trenerów w jeździe figurowej na rolkach i wrotkach i wtedy zostałem zaproszony na obóz do Cieszyna. Wtedy też narodziła się we mnie potrzeba, aby przygotować program, czyli pewną całość, którą wykonuje się, czyli jedzie się przy akompaniamencie, a właściwie do muzyki. Wcześniej nie miałem doświadczeń z jazdą figurową, a więc były to dla mnie nowe sprawy. Mówię sobie ok., pojadę do Cieszyna i na spokojnie poukładam elementy, które umiem wykonać w jedną całość. Wtedy też poprosiłem Jana Mościckiego, znanego łyżwiarza i trenera, aby zechciał mi pomóc w ułożeniu i przygotowaniu takiego programu. Tym bardziej, że wtedy mógłbym wziąć udział w zawodach jazdy figurowej na rolkach i wrotkach w Cieszynie, które planowane były na sierpień.
Spotkaliśmy się w Cieszynie i na lekcjach indywidualnych zaczęliśmy razem pracować. Na początku tak sobie trochę pogadałem, aż przyszła środa, a programu dalej nie było, a zawody w niedzielę. I zaczęła się ciężka orka. Bo program polega na tym, że są po kolei ułożone kolejne elementy, że wiesz, ile one mają trwać i że nie mogą trwać dłużej, bo inne się nie zmieszczą.
Bo regulamin dla kategorii dokładnie określa jak długo ma trwać przejazd – z dokładnością +/- 1o sekund. W mojej kategorii wrotek dla dorosłych program miał trwać 1 minutę 30 sekund z owym marginesem +/- 10 sekund i na tyle przygotowałem muzykę. Zresztą swoją autorską piosenkę (muzyka i słowa własne) oraz we własnym wykonaniu: „To, co było”.
Dlaczego napisałem orka. Bo nagle się okazało, że bardzo trudno jest opanować przejście od elementu do elementu, tak aby każdy dokładnie wykonać i najechać na następny na tyle poprawnie, aby go również poprawnie wykonać. A czasem wystarczy pojechać dwa krotki dalej i już nie ma miejsca na kolejny i już wszystko się sypie. I tak, jak przed przyjazdem do Cieszyna byłem bardzo pewny, to z każdym treningiem pewności tej ubywało, a w dniu zawodów w Cieszynie byłem tak zestresowany, że moim największym pragnieniem było przejechać cały program, wykonać wszystkie określone w regulaminie elementy i dojechać do końca muzyki. I przyznam, że w Cieszynie mi się to udało. Choć nadal pozostało wiele do zrobienia. Ale moim największym sukcesem był mój start w zawodach i przedstawienie regulaminowych elementów ułożonych w program.
I zaczęła się praca nad programem
Gdy wróciłem do Wrocławia, dopiero wtedy tak naprawdę rozpocząłem pracę nad programem. Bo po pierwsze: miałem ułożony program, to znaczy następstwo kolejnych elementów w określonym momencie wybranej i przygotowanej muzyki. I tu jest właśnie jak dla mnie ten najwyższy stopień jazdy figurowej na wrotkach: bo nie chodzi o to że umiesz jakiś jeden element, ale że umiesz to, co wymaga regulamin w kategorii i że to wszystko wykonujesz na 100 procent, czyli bez pomyłek. W sensie obiektywnym to, że ktoś umie na przykład piruet, nie oznacza, że umie go tak samo jak inny. To znaczy sędziowie za ten sam element w wykonaniu różnych zawodników wystawią różne oceny. Ja mówię tylko o swoim subiektywnym odczuciu: ideą jest pojechać przeze mnie program złożony z zadanych elementów w najlepszy w tym momencie sposób, czyli w tym momencie mojego sportowego rozwoju.
Dlatego tak bardzo ucieszyły mnie zawody w Brwinowie. Jechałem ten sam program, który jechałem w Cieszynie – w tej samej kolejności elementów, do tej samej muzyki. I od sędziów otrzymałem wyższe noty i łącznie więcej punktów niż w Cieszynie i to mnie ucieszyło. Bo to znaczy, że poprawiłem swoją jazdę, że jeżdżę lepiej. I tak jak napisałem, patrząc na filmik z Brwinowa, który nagrała Magda M., za co bardzo dziękuję :), widzę elementy, które mogę jeszcze poprawić.
Bardzo mnie te oceny ucieszyły. Zająłem III miejsce w kategorii wrotek Adult Mixed. Najbardziej ucieszył mnie mój postęp i lepsza jazda i to, że moja praca nad programem, czyli moje treningi, a więc wielokrotne jeżdżenie tego programu, przyniosło efekt w postaci większej liczby punktów, czyli lepszej, wyższej oceny.
Spotykamy się na sali gimnastycznej
Zapraszam na zajęcia z nauki jazdy na rolkach i wrotkach dzieci, młodzież i dorosłych. W roku szkolnym 2019/2020 spotykamy się we wtorki o g.18 i czwartki o g.18. i g.19. Wtedy też jeżdżę na wrotkach i mogę precyzyjnie wytłumaczyć elementy jazdy na wrotkach. Zapraszam także do jazdy nauki jazdy na rolkach – bo jak napisałem wyżej – jest to sprawa indywidualna i w wyborze trzeba słuchać swojego serca i jeździć w tym stylu, który nam nasze serce podpowiada.
Zajęcia prowadzone są (także w zimie i miesiącach zimowych, a więc już zaraz po Nowym Roku w styczniu) w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Salezjańskich Don Bosco przy ul. Świętokrzyskiej 45-55 we Wrocławiu.
Więcej informacji telefonicznie: 506 157 484
lub mailowo piotrzarzyckirolki@gmail.com
Lub poprzez fanpage:
https://www.facebook.com/Piotr-Zarzycki-instruktor-jazdy-na-rolkach-i-wrotkach-1019695631374831/